Translate (when you're from another planet)

poniedziałek, 28 grudnia 2015

Święta!

Święta, święta i po nich. Nie były białe, bo śnieg się zbuntował. Były za to ciepłe. Pierwszy raz, pod koniec grudnia, mogłam wyjść w skórzanej kurteczce i tramkach, nie trzęsąc się z zimna. Te dni minęły mi całkiem spokojnie. Nawet bazgrałam sobie od czasu do czasu. Efekty? Średnie, na jeża:






Teraz jeszcze przeżyć Sylwka. Ja ominę szerokim łukiem imprezy, jak zwykle zresztą. Usadowię się na mojej zielonej sofie i będę rysować, pisać lub czytać. I tulić psa, bo się boi huku petard. Się cichymi, sztucznymi ogniami na patyku nie mogą nacieszyć ludzie, no! A zwierzaczkom serce wyskoczy ze stresu. Jak tak się chwilę zastanowić, to mogę zrobić dość długą listę pt. "Za co nienawidzę 31.12".





poniedziałek, 21 grudnia 2015

Niedoszły zabójca stroików z bombką i gwiazdkami.

U mnie w domu od zawsze nie było choinki. Więc zgodnie z tą zasadą, w tym roku też zakupiono dwa stoiki. Jeden leży na stole w salonie, drugi wisi "na" drzwiach (dokładniej, to wisi na ścianie przed drzwiami frontowymi). I ten drugi właśnie silnie pachnie iglakami, że jak się do domu wchodzi, to się udusić można. I tylko mi i psu stroik wadzi. Zwierzakowi do tego stopnia, iż chciał go rozszarpać. Skubany wieniec wisiał za wysoko, więc został jedynie obszczekany.
Zostały cztery dni. Powoli się ozdabia chałupę. Gdzieś znalazła się bombka. Nie wiadomo, po co została zwleczona do życia, ale jak już jest...
A kiedyś tam obiecałam Wam gwiazdki. To są.


czwartek, 17 grudnia 2015

Anioły, Preludium, jasełka i wystawianie ocen....

Koniec semestru równa się Chaos Prawdziwy. Obejmuje on większość życia przeciętnego ucznia. A jak się jeszcze doda do tego działalność artystyczną, to spokojnie nie masz czasu oddychać. Tak dawno postów nie było przez to. I nic nie rysowałam... Lecz obiecuję wstawić za niedługo coś świątecznego, a od stycznia ruszyć znowu pełną parą - poniedziałki o Japonii, piątki z opowiadaniami. A tak na sam koniec wierszyk, bardziej dla dzieci, ale co tam.

Zaczął padać z nieba bialuteńki puch,
Lecz począł się topić i plucha jest znów.
I ani na łyżwy, narty czy sanki,
Radość zgubiły śnieżki, bałwanki.
Temperatura powyżej zera,
I aby zmaleć, się nawet nie zbiera.
A po co te kurtki, a po co szaliki?!
Ubierać już można wiosenne trzewiki.
Dzieci się gapią na niebo szerokie,
tak łypią wszystkie zawistnym okiem.
"Oby nam w święta śnieżek popadał,
Inaczej niebiosom biada, oj biada!"

PS: Zapraszam do odwiedzenia strony na facebook'u grupy teatralnej "Drewniane pudełko zwane wyobraźnią. Stronka dopiero się rozwija, ale... Link: https://m.facebook.com/dpzwherbi?_rdr

czwartek, 10 grudnia 2015

Powrót Cosia...

Siedziało pod gwiazdami, biedaczysko, całą noc. Wygonione zostało z kątka pod biurkiem przez psa. Coś nie poddało się, troki zawinęło, ogon podkasało i znalazło miejscówkę na sofie. A jakże wielce zadowolone! O, proszę:


Jaki szczęśliwy. Jutro jadziem z kółkiem teatralnym do Górzycy na konkurs. Trzymajcie kciuki za naszą grupę. 

poniedziałek, 7 grudnia 2015

Nie mam pomysłu na tytuł, co nieczęsto się zdarza.

W zeszłą niedzielę wszystkie dziecioczki przewracały swe poduszki wraz zresztą i gorliwie szukały prezentów mikołajkowych. Młodziesz nie rozglądała się za zabawkami, tylko organizowała wycieczki. W tą środę jedziem do Zielonej Góry (i już znacie moje województwo) do planetarium i Galerii Fokus. Bo jak inaczej... Może zdjęcia porobię i wstawię. Jak się da ładnie uchwycić gwiazdki. ٩(๑´0`๑)۶
A tak z innej beczki - nowe rysuki mam. Aż dwa!


Nie chciało się samo obrócić, a ja, ze względu na lenia, nie gmerałam w ustawieniach.
A napis na wstążce brzmi "Vanitas vanitatum et omnia vanitas",
czyli "marność nad marnościami i wszystko marność".

wtorek, 1 grudnia 2015

Natchnienia artystki

Jakoś wena mi powróciła i zaszalałam sobie dzisiaj, rysując do bólu prawego nadgarstka. Nie wiem co się stało, ale teraz tak śmiesznie strzyka, skubany. Dobra, nie będę się rozwodzić, tylko dzieła zaprezentuję.

Przerysowane

Biesek, przyjaciel Chaosu


I tak to kosy są stałą bronią

Powoli jesień odchodzi i otwiera drzwi kolejnej porze roku. Jeszcze troszkę i będę witać całkiem znośną, ale tylko z perspektywy kubka gorącego kakao i puchatego koca, Pannę Zimę. Ja, normalnie, tylko czekam przed oknem i mruczę pod nosem: " ...huhuha, huhuha, nasza zima zła...", fałszując przy tym oczywiście, jak na Chaos Bezwzględny przystało.