Translate (when you're from another planet)

poniedziałek, 26 października 2015

Załamanie + RECENZJA ANIMCA

Pocieszę wszystkich: Dziś jest poniedziałek, czyli znowu tydzień roboty i szkoły przed oczyma się ukazuje, prosząc o solidną porcję wysiłku oraz zaangażowania. A ja, jak "se" tak teraz myślę, to zbytnio się obijam ("o słowa do mnie wypowiadane", jak to rzekł kiedyś ktoś bardziej wykształcony od mej osoby). Trudno. Muszę sobie wmawiać, że grzebanie w czeluściach Internetów jest poważnym i pożytecznym zajęciem, które nie ogranicza i nie dziurawi biednej psychiki istot ziemskich (w dużej mierze ludzi młodych).
CO JA BREDZĘ!? Nie ma już ratunku! Ostatnio czytałam "opki" (fanfiction innymi słowy) na blogach o różnistych zasobach. I czego się dowiedziałam? A tego, że pisze się 'bul', a nie 'ból', 'zpojżeć' zamiast 'spojrzeć', w czasownikach w czasie przeszłym dokonanym występuje '-oł' (broń Boże '-ął' lub '-ęł'), a coś takiego jak przecinek czy też kropka, to tylko wytwór naszej wyobrażni. Logika zdań płacze gdzieś w kątku, użalając się nad składnią całego tekstu. Może powinnam płakać razem z nią? Załamałam się tym i chyba zgłupiałam. Ale wpadła mi do głowy pewna myśl: jak zobaczycie coś takiego na moim blogu, to napiszcie w komentarzach, po czym mnie znajdźcie i palnijcie patelnią w głowę. Z góry dziękuję.
A teraz, jak już poskarżyłam się na nieznajoność pisowni polskiej, mogę przejść do spraw miłych i przyjemnych, czyli do mangi i anime.
Bo oto przed Wami...(werble w tle)...pierwsza recenzja, na moim blogu, japońskiej animacji pt. "Chuunibiyou demo Koi ga shintai". To zaczynamy ten wywód, na raz, dwa, trzy.

Widownia: shoujo ( dziewuszki do boju ) i seinen
Gatunek: 'romans taki słodki', szkolne żywota, komedia
Liczba sezonów/Odcinki: dwa sezony, po 12 i 13 odcinków
(Ten spis jak na biologii: królestwo, rodzaj, podgatunek...)

Steszczenie: (opis przebiegu reakji alchemiczmych w anime)
Pewien chłopak wiedzie sobie, w czasach licealnych, normalny żywot normalnego nastolatka (Bo jako gimbus miał syndrom "kuku na muniu" i myślał, że jest jakimś magiem, który przybył na Ziemię w jakimś poważnym celu). Chłopak był bardzo zadowolony, że przestał żyć przeszłością. Lecz do jego bloku, piętro wyżej, wprowadza się dziewczyna z syndromem "kuku na muniu". "NIEEEEEEE!!!" - krzyczy biedny licealista, poczem zakochuje się w owej panience i podpisuje z nią kontrakt. Tym sposobem zaczyna się historia pełna niewinnej miłości przeplatanej wymyślonymi magicznymi parasolkami, złotą soczewką, wrogimi chochlami, walecznymi włosami z "ciężarkami", spaniem na czas i młodą wróżką, co pisze swe księgi na stronie internetowej.

Będziesz gimbuso-magiem czy nie będziesz, oto jest pytanie. Czyli tak zwana Opinia Subiektywna:
Miałam dużo śmiechu przy tym anime. Jest dość lekkie. Przyjemnie się je 'paczy'. Nie jest to typowy romans. ( Typowy romans według Kidone : Dużo całusków i kupa rozsterek miłosnych, coś w stylu "Suki tte ii na yo" ) I bardzo dobrze! Bo to wyszło lepiej niż np. skopany "problemami" drugi sezon "Yahari ote no seishun love comedy wa machigateiru".
Podsumowując, 'śmiechajmy' do rana.
Kreska anime przyjemna dla oczu (nie wpada, nie drażni rogówki i siatkówki). Z muzyką to tak różnie (nie mój klimat).
Tak ogólnie rzecz biorąc, to 7,5/10 (bo mogę).

A tu obrazek z "Chuunibyou demo koi ga shintai" pobrany z Internetów:











Brak komentarzy:

Prześlij komentarz